niedziela, 23 czerwca 2013

Króliczyca:)

Panna Króliczyca rozrosła się troszeczkę i ma aż 56 cm wzrostu:) Przez ten wzrost niestety popsuł jej się wzrok. Ale nie jest tak źle bo na targu kupiła sobie złote okulary :)





 

Jeżeli ktoś chciałby ją dla siebie to piszcie na maila :) 
Chciałam uszyć poszewki na poduszki aby wystawić je na Srebrnej...ale..no cóż...stwierdziłam, że pięknie będą wyglądać na mojej kanapie :)  Jedna już skończona :) Pozostały trzy do dokończenia :) Może do tego czasu zmienię zdanie :)



Miłego popołudnia niedzielnego!! My zmykamy nad jezioro :)



sobota, 22 czerwca 2013

Naprawiony :)

Aparat naprawiony :) 

Ciężki miał początek, ale na szczęście udało się naprawić to moje małe cudo. Aparacik malutki, kompaktowy, ale zdjęcia robi całkiem dobrze :)
I tak się dzisiaj bawiłam :-)








Bukiet róż obfotografowany przed chwilką, zatem bez światła dziennego...całkiem dobrze, jak na zdjęcia bez użycia lampy :)  A hortensja na pierwszym zdjęciu rośnie w tym miejscu już dobre dwadzieścia lat...albo i dłużej, bo odkąd pamiętam :) Zawsze pięknie kwitnie, w tym roku ma małe kwiaty, ponieważ mocno ją przyciełam :) Aparacik całkiem ładne zdjęcia makro robi :)


wtorek, 18 czerwca 2013

A tak mi się na wspomnienia zebralo:-)

Już niedługo miną dwa lata odkąd jesteśmy podwójnym małżeństwem :) Podwójnym, bo dwa razy braliśmy ślub :)  Oba mieliśmy skromne i bez hucznej imprezy, ale tak chcieliśmy. Z małżonem nie przepadamy za wielkimi imprezami...I tak sobie myślę, że gdy kiedyś spełnimy nasze marzenie o domku na wsi, to zrobimy sobie jeszcze jedno :) W wiejskim ogrodzie, z pieczonym prosiakiem ,smalcem i własnymi ogórami kiszonymi. Z całym szeregiem domowych nalewek :D
Tak jakoś na wspominki się zebrało...
Nasza sesja z drugiego ślubu zrobiona została przez dziewczynę, dla której fotografowanie jest pasją :) Co zresztą na zdjęciach widać:) Nie zamieniłabym Marysi na profesjonalnego fotografa :) Tutaj można obejrzeć jej zdjęcia ---> http://maria-czekalska.flog.pl/


To zdjęcie jest dla mnie szczególnie ważne - Blanusia pierwszy raz stanęła sama :)


Czas tak szybko leci...za szybko, człowiek nie ma kiedy nacieszyć się chwilą, ciągle w biegu..oj chciałabym to zmienić..wiem już jak...tylko cały czas się boję.. bo przecież nie jestem już sama, jesteśmy rodziną i muszę być odpowiedzialna także za nich. Ale nadejdzie kiedyś taki dzień... wierzę w to:)

Jak już wspomniałam robiłam ostatnio coś na zimę :) Oczywiście dżem truskawkowy :)
Od wczoraj w garze robi mi się syrop miętowy :) Przepis Jagody  z bieszczadzkiej Magody :)
Dzisiaj dziewczynom zrobiłam z niego napój i oszalały z zachwytu, więc na zimę będziemy go popijać. Polecam!

Na naszym stole przynajmniej raz w tygodniu powinien być krem z brokułów. Czasami mam go już dość, ale  dziewczyny by mogły go jeść codziennie, więc robię :) Naprawdę pyszny :)


Szyciowo od niedzieli spokojnie, nie ma kiedy:) Jutro mam 10 kg truskawek do obrobienia :p

Pozdrawiam truskawkowo


niedziela, 16 czerwca 2013

Anielina :)

Cześć :)
Czy u Was też tak świeci słonko? Moje dzieciaczki na dworze szaleją od samego rana:)  Trochę im utrudniliśmy zabawę, ponieważ połowa podwórka zajmują kłody:) Ale tak to już jest, że wiosną myślimy  o następnej zimie :) Wczoraj piła i siekiera poszły w ruch:), mąż się spisał ja trochę mniej...Czułam się wczoraj fatalnie, właściwie po 16 jak zasnęłam tak wstałam o 20 pokręciłam się trochę i poszłam spać dalej..
Za to dzisiaj od 5 rano nadgoniłam prasowanie :-) Zaraz kończę pierwsze w tym roku zaprawy :-) Zgadujcie z czym walczyłam :-)

Przedstawiam Wam także nową anielinę :-)




Miłej i słonecznej niedzieli Wam życzę :-)


sobota, 15 czerwca 2013

To co mnie gryzie..

Mam internet...właściwie super, tylko taki mi niesmak pozostał...
Internet mam, ale dzięki czemu...
...i to mnie właśnie gryzie...
Dzwoniąc we wtorek na infolinię uprzejmie poprosiłam o przyspieszenie naprawy...zapewniono mnie, że owszem naprawiają, ale naprawa jest trudno usuwalna...przyjełam to ze zrozumieniem...bo przecież to się zdarza... Do czwartku bez echa...A że utrapienie to było dość duże (bo ja prasować nie potrafię bez oglądania filmu - a telewizji nie mam) podzieliłam się problemem z koleżanką, bardzo mądrą i życiowo doświadczoną.. Ona na to, że przecież nie można być miłym trzeba zażądać rozmowy z kierownikiem i opierdzielić.
No to zadzwoniłam.... powiedziałam, że moja firma ponosi straty przez to że netka nie ma i stwierdziłam że nie będe z nią już dyskutować. Zażądałam przełożonego. Byłam niemiła i opryskliwa i w dodatku ściemniłam z tą firmą. Efekt - dwie godziny i internet w domu jest.

No i o co tu kurcze chodzi?? Może wiecie??? Dlaczego człowiek może doczekać się uwagi i reakcji będąc po prostu nieuprzejmym? buuuu, nie podoba mi się to.

W poniedziałek będę wiedziała czy uda się naprawić aparat:) Trzymajcie kciuki :)

Przedstawiam Wam myszkę :)


Dzisiaj mykamy na festyn u Majci w szkole :)


czwartek, 13 czerwca 2013

Czarna seria...

Jak już wiecie moim nowym aparatem nacieszyłam się jakieś pięć minut (nie licząc czasu ładowania baterii), w zeszły piątek padł internet i do tej pory nic z nim nie zrobili. Orange to jakaś kpina :( Zresztą nie tylko ja mam podobno z nimi problemy.  A w niedziele padła mi pralka, tzn nie padła totalnie ale guma poszła i prać nie mogę :p Na szczęście przechowujemy teściów pralkę, więc mam już alternatywną podłączoną. Sami wiecie ile przy dwójce jest prania. Zwłaszcza, że moje aniołki to totalne brudasy :-) Następnego dnia nie da się nic założyć :-) Generalnie ostatnio jestem w porządkowej rozsypce...jakoś ciężko mi się ze wszystkim poukładać :/

Uszyłam sobie dwie okładki - jedna na zeszyt budżetowy (tzn z domowym budżetem) a drugą na kalendarz:)


I kolejnego różowego konika :) 

 No to tymczasem :) Wiecie przecież gdzie jestem...pssst

Buziole dla Was kochane!


czwartek, 6 czerwca 2013

Konik matula

Dzisiaj tak szybciutko chciałam Wam pokazać konika Matulę:) Miętowo różowy :) Większy od poprzednich koników :)


Oj dawno już koników nie szyłam :) 

Królisia musiała niestety założyć sukienkę z długim rękawem bo przecież strasznie zimno jest na dworze...

Bardzo Wam dziękuję za radę z pójściem do punktu naprawczego. Znalazłam fajny, gdzie naprawiają sami, w sobotę muszę im go dostarczyć. Oby dało się naprawić:) Witam także dwie nowe osóbki obserwujące:)

Miłego czwartku:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Niecierpliwość mnie kiedyś zgubi.....

Pisałam kilka postów wcześniej, że czekam z niecierpliwością na nowy aparat. W sumie nic wielkiego, ale dla nas 1000 zł to dużo pieniędzy. Ostatnio nawet strasznie dużo. Dzisiaj kurier dostarczył mi go do pracy. Z radości wyszczerzyłam zębole, bo w końcu będę miała jakieś akceptowalne zdjęcia  do pokazania... taaa....no i dupa. Przepraszam dziewczyny za wyrażenie, ale jest dupa. Nic dodać nic ująć. Jestem głupia i niecierpliwa, musiałam go wyciągnąć z pudełka, wsadzić baterię i podłączyć do prądu. Po prostu musiałam, tyłek mi drętwiał na myśl, że będę musiała czekać. Myślałam, że na starość ludzie mądrzeją, ale ten przywilej ominął mnie szerokim łukiem.  Zrobiłam kilka fotek, wychodziły rewelacyjnie. Zdjęcia makro bez porównania do obecnego pseudo aparatu :/ Dupsko ruszyłam na korytarz,bo przecież trzeba sprawdzić jak wychodzą zdjęcia bez światła dziennego. Kolega wyszedł z pokoju, gdy robiłam zdjęcie, stałam tyłem, szepnął miłe słowo i fruuu. Podskoczyłam aparat poleciał i wygiął się obiektyw. No i dupa, nie ma aparatu, nie ma pieniędzy. Pozostał mi telefon z pseudo aparatem.
Wyć mi się zachciało strasznie...bo to po prostu moja wstrętna cecha - niecierpliwość, ręce mnie palą no i muszę...

Na doła mojego pomogło pudełko na buty. Trochę prześwitują napisy pudełkowe, ale pudełko na rupiecie może być



Trochę mi lepiej jak zerkam na polny bukiet, który z córami wczoraj zrobiłam



A jeżeli chodzi o sałatkę to jest tam: gruszka, ananas, kukurydza,seler naciowy, szynka, żółty , jogurt naturalny i łyżeczka majonezu. Powinny być jeszcze orzechy włoskie, ale jak biorę do ręki dziadka do orzechów to zawszemam koło siebie kolejkę  łakomczuchów, więc nie dłubię za często:p


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Kropki, róże i seler naciowy:p


W wolnych chwilach (a jest ich niestety mało) pastwię się nad tildowymi anielicami. Od tygodnia postępy są raczej ślimacze :) Jak na razie są dwie i to też połowiczne :P Nie mają skrzydeł ani majtasów. Prezentują się tak:






Jeszcze jest kilka golasów, no ale scen rozbieranych na tym blogu  raczej nie przewiduję :p

Pisałam wcześniej, że przez ten czas jak mnie nie było w wirtualnym świecie szyłam rzeczy do domu. Majeczce do pokoju (bo ma już swój) uszyłam komplet czterech poduszek w słonie:

Z tyłu zapinane są na guziczki :) Tył kropkowy:

A sobie uszyłam wielką poduchę, którą notorycznie podkrada mi Blanusia (wygodnie się na niej siedzi). Jest duża z cudnego materiału z grochy i róże:) Piękny zestaw kolorystyczny :)


A na obiad dzisiaj sałatka z selerem naciowym. Zgadnijcie co jest jeszcze w środku. Przepyszna :)

Jak będziecie chcieli przepis to podam w następnym poście :) Pozdrawiam