czwartek, 13 czerwca 2013

Czarna seria...

Jak już wiecie moim nowym aparatem nacieszyłam się jakieś pięć minut (nie licząc czasu ładowania baterii), w zeszły piątek padł internet i do tej pory nic z nim nie zrobili. Orange to jakaś kpina :( Zresztą nie tylko ja mam podobno z nimi problemy.  A w niedziele padła mi pralka, tzn nie padła totalnie ale guma poszła i prać nie mogę :p Na szczęście przechowujemy teściów pralkę, więc mam już alternatywną podłączoną. Sami wiecie ile przy dwójce jest prania. Zwłaszcza, że moje aniołki to totalne brudasy :-) Następnego dnia nie da się nic założyć :-) Generalnie ostatnio jestem w porządkowej rozsypce...jakoś ciężko mi się ze wszystkim poukładać :/

Uszyłam sobie dwie okładki - jedna na zeszyt budżetowy (tzn z domowym budżetem) a drugą na kalendarz:)


I kolejnego różowego konika :) 

 No to tymczasem :) Wiecie przecież gdzie jestem...pssst

Buziole dla Was kochane!


5 komentarzy:

  1. Rozumiem Cię doskonale u mnie czarna seria była na wiosnę...pozdrawiam piękne wytwory:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc dołączyłaś do klubu pechowców...podobnie u mnie,sprzęt za sprzętem pada:(Mam nadzieję,żejakiś szczęśliwy traf przerwie tę czarną serię. Śliczne okładki i konik uroczy.Pozdrawiam serdecznie♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety to tak jest, jak się wali to po całości :(, ale po gorszych dniach zawsze pojawiają się lepsze i za to kciuki trzymam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że czarna seria już się skończyła u Ciebie.
    Ja to dopiero w rozsypce będę, bo mnie mąż namówił na remont jednego pokoju ( sypialnia, salon i pracownia w jednym, hehe). Także masakra mnie czeka...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)