Pewnie wiele z Was powie, że to nic takiego, ale ja jestem z siebie dumna:) Uszyłam pierwszą poszewkę patchworkową. Nic wielkiego, ale biorąc pod uwagę, że nigdy nie miałam styczności z maszyną do szycia a niedługo minie rok od zakupu mojej maszyny..nie znając się w ogóle na terminologii krawieckiej (do tej pory nazewnictwo chociażby z Burdy jest dla mnie czarną magią) chyba zaczyna mi coś z tego mojego szycia wychodzić :-)
Oto mój patchworkowy jasiek :-) No i jak się wam podoba?
A jak tam u Was z pogodą? Bo u mnie wczoraj cały dzień padał śnieg:-) Więc saneczki poszły w ruch :) Dzisiaj też wybieramy się na śnieżne szaleństwo.
Pozdrawiam cieplutko!
KASIU JEST CUDNY
OdpowiedzUsuńA TY JESTES MEGA ZDOLNA BABKA
Gratuluje i podziwiam piękna poszewka ;)
OdpowiedzUsuńBrawo! Piekna poducha ,świetnie Ci wyszła :)
OdpowiedzUsuńOj,podoba się!A uszycie równiutko tych kwadratów wcale nie jest takie proste,pięknie uszyłaś♥
OdpowiedzUsuńDziękuję dziewczyny :-) Uwielbiam Was :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Gratuluję pierwszego patchworkowego razu :). Śliczna poducha.
OdpowiedzUsuńgratuluje ... cudnie wyszło pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńPiekne poduszki , gdzie kupujesz te tkaniny?
OdpowiedzUsuń